Profesjonalizm kontra luz - o sztuce bycia sobą w pracy z ludźmi
Autor

Justyna Sempruch
Data
4/13/2025
Czy da się być profesjonalnym i zarazem swobodnym?
To pytanie często pojawia się w pracy osób, które towarzyszą innym w rozwoju, w terapii, w warsztatach czy w relacjach pomocowych. Szczególnie wtedy, gdy pracujemy w zawodach, w których "człowiek spotyka się z człowiekiem".
Z jednej strony mamy odpowiedzialność — związaną z etyką, ramą pracy, bezpieczeństwem klienta lub pracownika
Z drugiej — jest potrzeba autentyczności, bycia blisko, bycia prawdziwym. Jak to połączyć?
Czym jest profesjonalizm?
W potocznym rozumieniu profesjonalizm bywa mylony ze sztywnością. Z zachowaniem dystansu. Z trzymaniem się „zimnych” zasad. Jednak profesjonalizm w psychoterapii, coachingu czy pracy rozwojowej oznacza coś znacznie głębszego.
To dbanie o granice i ramy spotkania, o jasność co do ról i zasad. To troska o dobrostan drugiej osoby i świadomość swojej odpowiedzialności w tym procesie. To również respektowanie ciszy, trudnych emocji, delikatnych tematów. To nie jest miejsce na „luz za wszelką cenę” — bo czasem luzem przykrywa się nieuważność.
A czym jest luz?
Luz to dla mnie oddech w relacji, naturalność w byciu sobą, brak udawania, serdeczność, otwartość na żart, spontaniczność, ruch. Luz nie oznacza przekraczania granic — ani własnych, ani cudzych. Nie jest też "wyluzowaniem się" kosztem struktury. żeby jednak swoboda nie odbywała się kosztem innych, potrzebne są granice.
Granice i swoboda — jak to działa razem?
To trochę jak w dobrym domu — jest jasne, gdzie jest stół, gdzie są drzwi, a gdzie miękkie poduszki na kanapie. Są ramy — ale w ich środku można oddychać. W pracy staram się dbać o to, żeby ludzie wiedzieli, czego mogą się spodziewać, czuli się bezpiecznie w strukturze, ale też mogli naprawdę być sobą — bez udawania, bez presji na „dobrą wersję siebie”. Oczywiście to jest model idealny, w sytuacjach stresowych nie ma miejsca na swobodę, wtedy trzeba się zewrzeć, usiąść przy stole i zakasać rękawy. Profesjonalizm właśnie wtedy poddawany jest ocenie. Jak ktoś radzi sobie w stresie? Czy potrafi utrzymać odpowiednie granice czy je przekracza?
Co pomaga w łączeniu profesjonalizmu i luzu?
Bardzo pomaga świadomość siebie i swojej roli. Wiem, że jestem tu dla drugiego człowieka — ale nie jestem ponad nim.
Moja rola towarzyszenia nie odbiera mi prawa do bycia człowiekiem. Ważna jest również umiejętność stawiania granic z pewnego rodzaju wrażliwością na drugą osobę. Można powiedzieć „nie” lub „zatrzymajmy się tutaj” — z serdecznością i spokojem. Bez twardości, która często kojarzy się z brakiem wyczucia. Co ciekawe, pomaga w tym prawdziwa, nieudawana obecność. Kiedy jestem naprawdę w kontakcie — nie muszę niczego grać. Czuję, co jest potrzebne. I ostatnie: zgoda na swoją niedoskonałość, czyli coś w rodzaju "nie wiem wszystkiego'. Mogę popełnić błąd, czasami powiem o jedno zdanie za dużo i z tego mogę się uczyć. Moje błędy stają się komunikatem, że inni mogą być przy mnie niedoskonali.
Profesjonalizm i luz — nie musisz wybierać
W pracy z ludźmi nie chodzi o to, by wybrać jedną stronę. To raczej droga do znalezienia swojego własnego języka obecności. Takiego, w którym jest miejsce zarówno na strukturę, jak i na śmiech, na ciszę, na powagę i na bycie sobą. Na tym właśnie polega dojrzałość w pracy z ludźmi. Nie interesuje mnie udowadnianie światu, że coś znaczę, a raczej zależy mi na tym, żeby być odpowiedzialną za własne decyzje, żeby być obecną i żywą we wszystkim co robię. I mam nadzieję, że dzięki temu tworzę przestrzeń, w której inni też mogą być sobą.
