Trauma bonding – kiedy więź boli
Autor
Justyna Sempruch
Data
4/24/2025
Trauma bonding brzmi obco, ale to zjawisko jest bliżej nas, niż myślimy… - rozmowa Justyny Sempruch z Marzeną Skibińską
Coraz częściej spotykam osoby, które żyją w relacji pełnej napięcia i bólu, ale nie potrafią jej nazwać. Co to właściwie jest więź traumatyczna i dlaczego tak trudno nam się z niej uwolnić?
Trauma bonding, czyli więź traumatyczna, to silne emocjonalne przywiązanie do osoby, która nas krzywdzi. Najczęściej pojawia się w relacjach, w których występuje przemoc psychiczna, emocjonalna lub fizyczna. Co ważne – ta więź nie zawsze zaczyna się od przemocy.
Relacje traumatyczne często zaczynają się od intensywnego zauroczenia. Co dzieje się na początku takiej relacji, że wydaje się ona spełnieniem marzeń?
Relacja, która przeradza się w więź traumatyczną, często zaczyna się od idealizacji. Partner obsypuje nas komplementami, okazuje czułość, zainteresowanie, opiekę – tzw. love bombing. Dopiero później pojawia się krytyka, manipulacja, gaslighting – aż do całkowitego emocjonalnego uzależnienia.
Dlaczego osoby tkwiące w traumatycznej więzi często nie odchodzą – nawet jeśli są świadome cierpienia?
Bo trauma bonding działa jak emocjonalny rollercoaster. Przemoc przeplata się z czułością, co wywołuje silne uzależnienie psychiczne i neurobiologiczne – mózg reaguje na zmienność relacji wyrzutem dopaminy, jak na substancję uzależniającą.
Pojawia się też nadzieja: „Może się zmieni. Może znów będzie jak na początku.”

To jak relacja z uzależnieniem
Dokładnie. Trauma bonding przypomina relację z narkotykiem – trudno się od niej oderwać. Dochodzi do współuzależnienia, a osoba doświadczająca przemocy traci kontakt ze sobą, swoimi potrzebami i granicami. Zaczyna wierzyć, że „to ze mną jest coś nie tak”.
Co na co dzień przeżywa osoba w takiej relacji?
Ciągłe napięcia i kłótnie przeplatane „miodowymi miesiącami”
Lęk przed postawieniem granic
Izolacja od bliskich
Utrata poczucia siebie
Poczucie „więzienia” w relacji i jednocześnie niemożność jej zakończenia
Wspomniałaś o napięciu – i to jest coś, co w mojej pracy z emocjami często wraca. Ciało bardzo często mówi prawdę szybciej niż umysł. Bywa, że klienci dopiero po czasie uświadamiają sobie, że od lat żyją z bólem w klatce piersiowej.
Zdecydowanie – ciało często wie wcześniej niż umysł. W relacjach traumatycznych żyjemy w napięciu: zaciśnięty żołądek, bóle głowy, bezsenność, problemy z oddychaniem… To nie przypadek, tylko sygnały, że coś jest nie tak. Ciało reaguje na przemoc i chaos emocjonalny jak na zagrożenie – jest w ciągłej gotowości.
Co powinno nas zaalarmować? Jakie pytania warto sobie zadać, by rozpoznać, że jesteśmy w takiej więzi?
Warto zadać sobie kilka pytań:
Czy usprawiedliwiam raniące zachowania partnera?
Czy czuję, że nie mogę odejść, mimo cierpienia?
Czy straciłam kontakt z bliskimi?
Czy wierzę, że partner się zmieni, mimo że się nie zmienia?
Jeśli odpowiedź brzmi „tak” – to sygnał ostrzegawczy.
Jak wygląda proces uwalniania się z więzi traumatycznej?
Pierwszy krok to rozpoznanie mechanizmu. Kolejny – terapia indywidualna, która pomaga:
odzyskać kontakt ze sobą,
wzmocnić granice i poczucie wartości,
pracować z wewnętrznym krytykiem, który mówi „to twoja wina”, „nikt cię nie pokocha”.
Czy to zawsze musi oznaczać koniec relacji?
Nie zawsze – ale trauma bonding nie jest fundamentem zdrowej relacji. Czasem konieczne jest odejście, czasem bardzo głęboka i długotrwała praca terapeutyczna obu stron (jeśli sprawca przemocy również się jej podejmuje). Ale najważniejsze jest, żeby zrozumieć swoje własne potrzeby, granice i wartości. Bo więzi oparte na lęku i cierpieniu nie są miłością – są uzależnieniem.
W swojej pracy często widzę, że osoby uwikłane w traumatyczne więzi tracą kontakt ze sobą – z emocjami, ciałem, intuicją. To trochę tak, jakby odcięły się od wewnętrznego kompasu. Pracując z emocjami, bardzo często wracamy właśnie do ciała – uczymy się rozpoznawać sygnały napięcia, lęku, smutku… bez oceniania ich.
Dlatego zastanawiam się – jaką rolę Twoim zdaniem odgrywa ten powrót do siebie, do ciała, do emocji w procesie wychodzenia z więzi traumatycznej?
Ten powrót do siebie to fundament uzdrowienia. Bo dopiero kiedy znów zaczynamy czuć – ciało, emocje, intuicję – możemy rozpoznać, co nam nie służy. Odzyskujemy kontakt z prawdą o sobie, z granicami, z potrzebami. Bez tego trudno zbudować coś zdrowego – ani ze sobą, ani z kimkolwiek innym.
Trauma bonding to nie wyrok. Jakie przesłanie chciałabyś przekazać osobom, które właśnie zaczynają rozumieć, że są w takiej więzi?
To silna więź, ale da się ją przerwać. Wymaga wsparcia, czasu i empatii – ale można się z niej uwolnić. I warto to zrobić – dla siebie, swojego ciała, serca i życia.
